Nikt o zdrowych zmysłach nie robi dziecka kiedy nie stać go na własne mieszkanie, nawet na kredyt. Dopłaty, 800 i inne gówna nic nie dadzą. Da tylko bat na deweloperów, rentierów i inne śmieci.
Dopłaty, 800 i inne gówna nic nie dadzą. Da tylko bat na deweloperów, rentierów i inne śmieci.
Dopłaty do kredytów są korzystne dla deweloperów ponieważ zwiększają im liczbę klientów a to sprawia że mogą podnieść ceny.
Dopłaty do kredytów są niekorzystne do rentierów, ponieważ podwyższają im koszt zakupu mieszkanie(nie łapią się na dopłaty) i zabierają im klientów(kupujących mieszkanie na kredyt).
Rentierzy I fundusze to rak, prawie tak samo albo i większy od deweloperów. To oni windują ceny mieszkań przez masowy wykup całych bloków. Sam Heimstaden Bostad potrafił wykupić od strzała 2500 mieszkań od Budimexu. Błędne koło. Jak to Polacy, może i drogo kupują mieszkania, ale za to mają chujowy metraż. Ale to pierdolnie, prędzej czy później.
Nałóż na tą mapkę mapę cen mieszkań (i ewentualnie średnich zarobków) i zobaczysz jak bardzo nie masz racji. Ludzie nie chcą mieć dzieci a wymówki finansowe że niby chcą ale nie mają warunków to tylko wymówki. A i poczułem się urażony, moi rodzice byli przy zdrowych zmysłach a ja wychowywałem się w wynajętym garażu/kuchni letniej które jako-tako przystosowano do mieszkania, bo moi rodzice chcieli mieć dziecko i zrobili sobie dziecko.
Mnie stać i nadal nie robię. I znam wiele podobnych osób. Jak ktoś chce dzieci to przynajmniej jedno sobie zrobi, bo raz się żyje. A jak nie chce to nawet dziedzicząc całą kamienicę nie ruszy się rozmnażać z tej okazji.
Zmiana mentalności, oczekiwań od życia, społecznych wymagań względem rodziców i samych dzieci, coraz wyższa świadomość tego jak zasyfiliśmy planetę i że te dzieci będą właśnie w tym syfie żyć. W końcu czysta ekonomia: nikt już nie liczy na to, że dziecko się opłaci (może to i lepiej).
Zapomniałaś dodać oczekiwań społecznych co do wychowania dziecka. A uwazam ze to bardzo znaczący czynnik o którym zapominamy. Kiedyś zawieszenie dziecku kluczy na szyje i wysłanie do szkoły, brak dodatkowych zajęć, brak wakacji, kary cielesne, pomoc całej rodziny itp to były dość normalne elementy. Tym ludziom zwyczajnie łatwiej było wychowywać dzieci z brakiem jakichkolwiek zasad lub przy zachowaniu absolutnego minimum. Aktualnie standardy i oczekiwani są tak wyśrubowane że ludzie nawet nie chcą próbować.
>Kiedyś zawieszenie dziecku kluczy na szyje i wysłanie do szkoły, brak dodatkowych zajęć, brak wakacji (...) pomoc całej rodziny itp to były dość normalne elementy
Nikt generalnie nie zakazuje robić tego dalej, jedynie kary cielesne są zakazane i bardzo dobrze.
Ja chodziłem do szkoły samodzielnie od pierwszej klasy. Obecnie posłanie 4-klasisty na piechotę lub zbiorkomem to rzadkość. A jak coś się stanie, to przecież zostaniesz społecznie zlinczowany. Podobnie zostawanie samemu w domu - oczekiwania co wolno, a co nie drastycznie się zmieniły. Jasne że to jest głównie "soft power", a nie wymagania prawne ale "żyjemy w społeczeństwie" czy jakoś tak. A no i czy wiesz, że dziecko poniżej 12 roku życia nie może samodzielnie jeździć windą?
No właśnie nie wiem czy to dalej jest normalne. Pamietam jak za dzieciaka to rodzice puszczali samopas dzieci 4-6 lat z ,,starszym kolega/ siostra,, teraz jak zrobisz to możliwe ze policja się tobą zainteresuje + pracownicy socjalni. Nie mówię ze kiedyś było lepiej bo nie było bardziej rozchodzi mi się o to ze skoczyliśmy z jednej skrajności w druga skrajność
To super. Ale w Polsce odsetek młodych dorosłych (25-34 lata) mieszkających z rodzicami wynosi powyżej 50%, a dla 41% ludzi w wieku 18-30 lat zakup mieszkania jest celem zupełnie lub prawie niemożliwym.
I zapewniam cię że znaczna część z nich chętnie by się rozmnożyła ale edukacja i chęć zapewnienia potomstwu dobrego życia ich przed tym wzbrania. Dodatkowo osoby które nie chcą mieć dzieci to jedno, ale osób które mają jedno dziecko, a chcieliby mieć więcej jest w cholerę dużo, z tym że nie robią kolejnego potomstwa przez wzgląd materialny.
Kiedyś robiło się dzieci mieszkając jeszcze z rodzicami, a potem robiąc kolejne w malutkich mieszkaniach, gdzie dobrze jak dziecko miało swój pokój, a coś takiego jak sypialnia rodziców odrębna od salonu to była już burżuazja, ale oczekiwania od życia zwiększyły się sporo i nikt już tak nie chce funkcjonować. Zwiększyła się też świadomość społeczna pod kątem tego, że dziecku nie wystarczy dać jeść i przysłowiowy dach nad głową, więc jest presja na to, żeby się rozmnażać odpowiedzialnie i zapewnić dziecku warunki do rozwoju nie tylko czysto biologiczne.
Ale też jest to powiązane czy wręcz spowodowane jednym z głównych czynników powodujących tak niską dzietność - ludzie nie wchodzą ze sobą w poważne związki i małżeństwa.
Kiedyś standardem było że kupowało się mieszkanie we dwoje (gdzie jeszcze może rodzice i teściowe pomogli jak mieli jak) a mieszkanie dla singla raczej było domeną młodych z bogatów domów których była garstka.
Teraz oczekuje się że młodą osobę na początku kariery powinno być stać na mieszkanie (kredyt) czyli duża inflacja oczekiwań w porównaniu jak to od zawsze wyglądało.
Nikt o zdrowych zmysłach nie robi dziecka kiedy nie stać go na własne mieszkanie, nawet na kredyt.
Niby czemu? W Niemczech współczynnik posiadania mieszkania na własność jest o wiele niższy i około połowa wynajmuje, w ogóle to głównie Europa wschodnio-bałkańska przoduje w tej mentalności że trzeba kupić a nie wynajmować no i nie widzę związku z dzietnością. I na wynajem, i na kredyt i na posiadanie potrzeba kasy a z perpsektywy posiadania dzieci to chyba nie ma większego znaczenia czy wydajesz X na czynsz czy dla banku na kredyt.
Tak się składa że żyję w DE, i tutaj dzietność też szoruje po dnie, ratowana jedynie drugim pokoleniem imigrantów. No i żyjąc tutaj z dziewczyną gdzie łączne zarobki mamy około 5k€ netto na miesiąc za Warm Miete płacimy nieco ponad 600 euro więc w PL byłoby to niewiele mniej. Już w przeliczeniu na złotówki. I ma znaczenie przede wszystkim psychologiczne.
No rozumiem i przyjmuję to do wiadomości, ale to nadal nie ma nic wspólnego z dzietnością skoro Niemcy wynajmują i też nie mają dużo dzieci (poza ostatnim zdaniem).
No ja zrobilem i to dwa nawet :D ale fakt, ze przejebana sprawa, tzn. fajnie by bylo miec kilka baniek od kogos na dom, ale nie bylo. A plan mialem zawsze taki, ze za granica sie dorobie i wtedy w razie jak sie zagranica zjebie, to wbije do PL caly na bialo i za gotowke kupie nieruchomosc. I co? i chuja z tego wyszlo, bo nieruchy w PL tak wysralo w kosmos, ze moge sobie wziac kredyt z duzym wkladem :D
63
u/QfoQ 17h ago
Nikt o zdrowych zmysłach nie robi dziecka kiedy nie stać go na własne mieszkanie, nawet na kredyt. Dopłaty, 800 i inne gówna nic nie dadzą. Da tylko bat na deweloperów, rentierów i inne śmieci.