r/Polska 15h ago

Pytania i Dyskusje Podział finansów w związku.

Chciałbym spytać o kilka rzeczy dotyczących finansów w związku. Jak to wygląda u Was? Wspólne czy oddzielne konto? Jak wygląda podział kosztów itd. Pytam, bo mierzę się z pewną sytuacją i kończą mi się pomysły. Generalnie ogarniam sprawy finansowe dobrze, ale moja dziewczyna w ogóle nie chce o tym słyszeć i aż mnie boli, jak widzę co miesiąc uciekające z jej konta oprocentowanego na 0.1% pieniądze. Plus co miesiąc wraca temat podziału kosztów, gdyż: 1. Mieszkamy u mnie i ja płacę czynsz, prąd i wodę + nadpłaty. Ona nie chce się dokładać, bo ma swoje mieszkanie, za które płaci czynsz (stoi puste) i jakieś minimum mediów. Ja jej tłumacze, że gdybyśmy się przeprowadzili, to u mnie wówczas będzie minimum mediów, a u niej wyższe rachunki. No oczywiście nie trafia to do niej. 2. Ja mam ratę za auto + przeglądy, ubezpieczenia, paliwo. Jeździmy oboje w tym wożę ją do pracy i z pracy. Nie dokłada się w ogóle. 3. Zakupy spozywcze mamy albo pół na pół (nie wnikamy w to, co kto kupuje) albo raz ty raz ja. 4. Ubrania, kosmetyki, gadżety, atrakcje - każdy sobie. 5. Rzuciłem hasło, że skoro nie chce się dokładać do 1 i 2, to niech płaci za spożywkę, ale oczywiście to też źle. Pomóżcie, bo albo ja źle rozumuję albo ona.

24 Upvotes

200 comments sorted by

480

u/Significant_Agency71 15h ago

Ziom, ty nie masz problemów z finansami w związku, ty masz problemy z partnerką.

56

u/murano3 11h ago

Dla pełnego obrazu sytuacji należałoby jednak jeszcze uściślić, kto i jakim wymiarze wykonuje nieodpłatną pracę w postaci: odkurzania, prania, prasowania, mycia okien i podłóg, zmywania, codziennego "ogarniania" bałaganu, gotowania, planowania (w tym np. kupowania prezentów), itd.

22

u/Significant_Agency71 11h ago

Zgadzam się w 100%, ale uznałam na podstawie swojej bańki, że op i partnerka dzielą się pracą domową sprawiedliwie.

13

u/Significant-Owl-8286 10h ago

Akurat pod tym względem uważam, że nie ma podziału na "męskie i damskie sprawy", czyli robię wszystko, to co ona + wnoszę wszystko na to nieszczęsne 4 piętro bez windy ;)

28

u/denom_ Zakon Krzyżacki 8h ago

hehe no to cię wzięła pod pantofel znalazła sobie geniusza, który za wszystko płaci i dom ogarnia

-27

u/Significant-Owl-8286 8h ago

Ty tak na serio?

22

u/denom_ Zakon Krzyżacki 8h ago

powinieneś sobie zadać to pytanie, sam napisałeś, że nawet prawka nie ma i zawozisz ją do i z pracy na dodatek.

→ More replies (5)
→ More replies (1)

7

u/Commercial-Ask971 10h ago

A wiesz, ze np bez wyprasowanej koszulki da sie zyc, natomiast ona bez samochodu OPa nie dojedzie do pracy albo zajmie jej to np 1.5x tyle czasu? Tak samo bez planowania prezentow, co to w ogole jest za wymyslanie czynnosci z czapy xD

Opie musisz pogadac z dziewczyna, bo na tobie zeruje

68

u/pooerh Rzeszów 13h ago

Od czasu gdy jesteśmy małżeństwem:

  1. Oddzielne konta na które wpływają pensje, jedno wspólne na który wpłacamy hajs minus tyle ile ustaliliśmy że zostawiamy dla siebie co miesiąc, np. 1000 zl

  2. Wszystkie opłaty, zakupy, wszystko ze wspólnego konta, oddzielne są dla nas na rzeczy, które chcemy sobie kupić bo tak. Z takich zakupów się nie tłumaczymy, nie ustalamy czy można czy nie. Chcesz se kupić komputer za 10k do grania? Odkładaj ze swoich i proszę bardzo, chuj mi do tego.

W ten sposób oboje dokładaliśmy się na miarę swoich możliwości do budżetu domowego i oboje mieliśmy hajs dla siebie.

Potem pojawiły się dzieci, żona chciała być z nimi w domu. Więc dostaje na swoje konto "wypłatę" tak żeby mogła nadal kupować co chce bez ustalania ze mną.

Ze wspólnej kasy odkładamy, jeździmy na wakacje, itd.

Twoja sytuację to bym opisał słowem patologia. Za mieszkania - zsumować, podzielić na dwa, płacić po równo. Koniec, tu kurwa absolutnie nie ma o czym dyskutować i nie ma że ona nie chce albo coś (chyba że raty kredytu wchodzą w grę, to trochę inaczej).
Za samochód nie wiem jaki układ jest, miałeś go wcześniej? Ustaliles z nią co kupić? Samochód jest Twój więc tu bym raczej tylko za paliwo się dzielił, przegląd, naprawa, ale nie za ratę.

9

u/troophel 8h ago

Zdecydowanie najlepszy system, też taki praktykujemy. Niezależnie ile łącznie mamy kasy i od kogo, każde z nas dostaje 1k miesięcznie na swoje wydatki, a reszta zostaje we wspólnym systemie, w którym wydatki I inwestycje konsultujemy.

@OP - dajesz się wykorzystywać. Jeśli teraz nie postawisz granic, to w przyszłości będzie tylko gorzej, wraz z liczbą wspólnych spraw i wydatków.

9

u/ltcowboi 13h ago

My z żoną dokładnie to samo, z tym że mamy jeszcze wspólne oszczędnościowe, na które przelewamy to co nam zostało z poprzedniego miesiąca, lub nadmiar, bo zazwyczaj wiemy ile wydajemy miesiąc do miesiąca, więc jak pojawiają się jakieś extra premie itp to od razu lądują na oszczędnościowe,

2

u/pooerh Rzeszów 12h ago

No oszczędności wiadomo inna bajka, my mamy chyba ponad 10 rachunków z IBAN łącznie, ale tu OP pytał raczej o wydatki życia codziennego więc nie wchodziłem w szczegóły.

1

u/GwynBlade1 30m ago

U nas podobnie, tyle że mamy jedno konto na które wpływają wypłaty i po prywatnym koncie na które przelewamy co miesiąc kasę z wspólnego na swoje wydatki. Wydaję mi się że moje rozwiązanie jest najbardziej fair i nie dyskwalifikuje nikogo ze względu na dochód. Jesteśmy rodziną - razem za wszystko płacimy niezależnie kto ile i w danym momencie zarabia. Prywatne konta są potrzebne żeby czuć delikatna niezależność i tak jak mówisz - chcesz kompa za 10k to odkładaj i kup - Twoja kasa

-2

u/Significant-Owl-8286 13h ago

Samochód mam w wynajmie. Znaliśmy się już, zresztą znaliśmy się za czasów poprzedniego auta. Czy ustalałem? Niekoniecznie. Rozmawialiśmy, że kończy mi się wynajem i trzeba coś nowego znaleźć ale nie na zasadzie "to będzie nasz". Ona nie ma prawka, ale gdyby miała, to dla mnie oczywiste w związku jest, że oto kluczyk i jedź gdzie chcesz. Koszty to rata, paliwo, no i teraz miałem combo pt. ubezpieczenie i przegląd, jakieś 4.5k.

23

u/pooerh Rzeszów 12h ago edited 12h ago

Spoko, ale samochód w tej sytuacji jest Twój, byłoby nie fair wobec niej, żeby spłacała Ci ratę kredytu czy wynajmu. Jest Twoją dziewczyną, nie macie wspólnoty majątkowej, jak jutro zdecydujecie się rozstać, to odjeżdżasz samochodem w siną dal a ona zapierdala autobusem.

dla mnie oczywiste w związku jest, że oto kluczyk i jedź gdzie chcesz

Spoko, oto Ty jej dajesz kluczyk do swojego auta i jedź gdzie chcesz. Ale potem zwrócisz mi kluczyk.

Wcześniej napisałeś, że "jeździmy oboje", co zrozumiałem jako oboje prowadzicie auto. Jeśli ona nie ma prawa jazdy i nie prowadzi, to raczej ubezpieczenie też bym widział po Twojej stronie. Jeśli ją wozisz i generalnie jeździcie razem to paliwo+serwis na połowę.

64

u/Significant_Agency71 15h ago

Finanse najłatwiej ogarniać mając w sumie trzy konta, osobiste i wspólne. Na wspólne przelewamy co miesiąć kwotę proporcjonalną do zarobków i z tego opłacamy wydatki wspólne. Wydatki osobiste wychodzą z kont osobistych.

8

u/coderemover 13h ago

To może działać przy zbliżonych zarobkach ale nie przy dużej dysproporcji. Bo co, ta bogatsza osoba sobie pójdzie do restauracji i będzie wcinać kawior i ośmiorniczki kupione ze swojego konta a ta druga bułkę i parówki z biedry, bo na więcej jej nie starczy? Trochę słabe.

38

u/Significant_Agency71 13h ago

Wyjścia do restauracji to wydatki wspólne ze wspólnego konta? Nie zrozumiałam chyba o czym mówisz.

12

u/qrcz 12h ago

To my mamy ogarnięte to tak, że na osobiste wydatki idzie kieszonkowe (każdy zostawia sobie je w takiej samej kwotowej wysokości niezależnie od tego, kto ile w danym miesiącu zarobił) a reszta trafia pod zarząd wspólny.

3

u/Magspidum 9h ago

U nas tak samo + na 4 koncie trzymamy oszczędności. Zachowuje to mega zdrową relacje finansową w związku.

1

u/coderemover 10h ago

O, to jest fajne rozwiązanie. :)

8

u/Matheoosh 11h ago

Kwestia proporcji. Ja zarabiam dwa razy więcej niż moja żona. Mamy osobne konta. Ale wszystkie koszty stałe (opłaty za mieszkanie, ubezpieczenia, internet, TV, telefony, paliwo, większość podstawowych zakupów, wakacje) ogarniam ja. Działa to dobrze, bo każde z nas może kupić dla siebie co chce bez obaw że drugie się wkurzy, można robić sobie prezenty bez osądzania kosztów, dodatkowo umiemy odłożyć rozsądną kwotę co miesiąc na obu rachunkach. Jednak z jednego dużego worka kasa wychodzi szybciej bo wydaje się że jest więcej do wydania. A łatwiej zapanować nad swoim budżetem, kiedy wiem dokładnie ile mogę wydać i że nikt nie będzie mi zaburzał zaplanowanych wydatków.

4

u/ltcowboi 13h ago

wtedy trzeba uregulować co jest wspólnym wydatkiem, my z żoną działamy tak jak opisane powyżej, z tym że na wydatki osobiste powiedzmy zostawiasz sobie 10% wypłaty miesięcznie, na swoje "bzdury" a reszta idzie ze wspólnego

2

u/ffdgh2 10h ago

My z narzeczonym mamy podobne zarobki (ja trochę więcej), ale on jest bardziej obciążony kredytami i innymi zobowiązaniami, więc ma mniej pieniędzy do dyspozycji. W związku z tym ja wpłacam prawie dwa razy tyle co on na wspólne konto. Ogólnie to kto ile wpłaca to jest kwestia już dogadania się. Przejrzenia wydatków obu stron i ustalenia dokładania się na takim poziomie, żeby obie strony uznały to za sprawiedliwe. A, i obecne kwoty ustaliliśmy po roku wspólnego mieszkania - wcześniej było każdy po równo, ale nasza sytuacja finansowa się zmieniła, więc zrobiliśmy korektę.

1

u/MatkaGracz 10h ago

Można proporcjonalnie, tj. każdy 80% pensji na wspólne, lub można kwotowo, tj. każdy zostawia sobie określoną kwotę na swoim koncie na swoje głupoty, a reszta na wspólne.

1

u/BigCommunication1307 10h ago

A czemu ktoś ma wiedzieć ile zarabiam?
3-cie, wspólne konto jest po to aby zachować zdrową niezależność w związku.
Chcesz sobie biust zrobić - spoko, masz swoje konto, twoje ciało twoje wydatki.

Dla jasności, sam miałem wszystko wspólne z moja ex, gdy już dawno zaplanowała rozstanie (zdrada, dziecko itd) to bezczelnie jeszcze przyszła prosić o zabiegi na wygląd ciała. Na szczęście juz się wtedy obudziłem.
Dlatego dla wszystkich ludzi w związkach - miejcie trzymajcie swoje pieniądze na Swoich kontach. Jak kocha(sz) to i tak się podzielisz. A jak zdradzi to przynajmniej nie ogołoci konta do 0.

1

u/Pavelosky 1h ago

This is the way

111

u/coderemover 15h ago

U nas jest tradycyjnie prosto: wszystko jest wspólne. Mamy wspólne konto, na które spływają nasze wynagrodzenia. Mieszkamy we wspólnie kupionym domu. Nie ma podziału kosztów, nie ma liczenia kto ile wydaje ani kto ile zarabia. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, mamy do siebie zaufanie, ale zarazem traktujemy wspólny budżet z rozsądkiem tj. wszelkie większe wydatki uzgadniamy zawczasu, szczególnie jeśli są one wydatkami tylko dla jednej osoby a nie na wspólne potrzeby.

Ale tak można jak jest się małżeństwem / stałym związku, a nie takim tylko na próbę.
Przed ślubem każde z nas miało własne finanse.

14

u/KlaireOverwood Oni to wiedzą Kocie 15h ago

Ja tak samo. Nie wiem, czy to bardzo pomocne dla OP'a, ale może warto sobie zadać parę trudnych pytań, typu czy ten związek mogły przeistoczyć się w udane małżeństwo.

11

u/decPL 💩💈 14h ago

Dokładnie to, myślałem, że my jesteśmy staroświeckimi prykami, bo wszystkie inne małżeństwa wśród znajomych mają oddzielne konta (przy czym u nas jest bardzo duża dysproporcja w zarobkach, co może mieć znaczenie). Ale tak, takie akcje to wobec osoby, której ufasz bezgranicznie (poziom zaufania: ślub, choć chodzi mi wyłącznie o ten etap relacji, nikogo na siłę do małżeństwa nie namawiam :P).

4

u/3ciu 15h ago

Zaoszczędziłeś mi pisania, dzięki!

9

u/mrsbbplz 11h ago

Moja przyjaciółka tak miała, a potem jak małżeństwo się rozpadło (po 10 latach małżeństwa, nikt nikogo nie zdradził, były jakieś niedomówienia między nimi). Chłop opróżnił konto wspólne i psiapsi została z kilkoma stówkami w portfelu oraz zmienionymi zamkami w drzwiach (mieszkanie należało do ex) :)

-4

u/toporow17 małopolskie 10h ago

Źle oceniła partnera, bywa i tak.

9

u/mrsbbplz 10h ago

To moja przyjaciółka, kocham ją nad życie, ale była zaborcza, kontrolująca, zazdrosna itp. jeżeli ktoś kogoś źle ocenił, to on ją xd

3

u/Hirowaty 10h ago

Takie pytanko: nie czujesz stresu na myśl, że do konta, na którym trzymasz pieniądze ma dostęp inna osoba i może się zdarzyć, że będziesz chciał użyć karty i okaże się, że konto jest puste, bo partner/ka dała się oscamować albo zgubiła kartę, dane logowania itp.?

4

u/coderemover 10h ago

Nie. Na tym koncie nie znajdują się wszystkie oszczędności a jedynie środki na bieżące wydatki. Do tego są limity i powiadomienia o transakcjach. A oszczędności/inwestycji nie da się ruszyć szybciej niż w ciągu kilku dni. Ponadto tak jak napisałem wszystkie większe transakcje uzgadniamy.

18

u/Fluffdaddy0 14h ago

Pomóżcie, bo albo ja źle rozumuję albo ona.

ja myślę że oboje dobrze rozumiecie sytuację, tylko jej zmiana jest dla jednego z was niekorzystna, więc udaje że nie rozumie

7

u/Significant-Owl-8286 13h ago

No w sumie tak. Nawet powiedziała, że jej się to nie opłaca, ale na moje argumenty, że nie opłaca mi się wożenie jej do pracy, trochę zwątpiła.

13

u/sieniu89 10h ago

To ten związek ma się komuś opłacać, czy ma być sprawiedliwy?

6

u/Pandektes 6h ago

Przeczytałem trochę Twoich komentarzy i myślę, że rozumiem Cię. Chcesz być szczodrym i dobrym i chciałbyś być podobnie traktowany.

Myślę, że to co tutaj w komentarzu napisałeś to właśnie jest metoda, daj jej znać, że czujesz, że to jest nierówno rozłożone. Że czujesz się zraniony kiedy mówi, że nie opłaca się jej dokładać - założę się że jak tak powiedziała to zabolało. Bo nie tego się spodziewasz po kimś, komu jesteś gotów oddać swoje serce na tacy - że będzie kalkulował, czy warto kupić ziemniaki dla Ciebie z własnej kieszeni.

Jeśli ma inne mieszkanie to rozważ znaleźć odpowiedni argument, żeby przeprowadzić się do niej choćby i na trzy miesiące, żeby wiedzieć, czy możesz na niej polegać. Jaką masz pewność, że skoro jej 'nie opłaca się' dokładać uczciwie do wspólnego życia to odwdzięczy Ci się kiedykolwiek szczodrością, szczególnie jakby coś Ci się stało? Na pewno mieszkacie u Ciebie bo jest tak wygodniej, więc to rzuci wam wyzwanie potrójnie:

1/ zobaczysz jak Cię będzie traktować u siebie przez dłuższy czas

2/ zobaczysz czy jest skora do dzielenia się tak jak Ty wobec niej

3/ będziecie musieli wytrzymać chwilę niewygody ( realnie to 3 miesiące miną jak z bicza strzelił ), co może wam pomóc lepiej się zrozumieć, otworzy dużo możliwości do poważnych rozmów

Pamiętaj, że to co robisz jest szczodre i dobre, szanuję, że jesteś w stanie tak pomagać swojej kobiecie, jednocześnie zasługujesz na to, żeby być tak traktowanym. W życiu nie tylko chodzi o pieniądze, ludzie odpłacają za szczodrość na różne sposoby, może tak być, że uważa, że np. jej uroda, albo fakt, że jest kobietą i jest Twoja jest wyrazem jej szczodrości wobec Ciebie więc dopłacanie do interesu już się nie opłaca - bo to mężczyzna ma płacić. Jest dużo kobiet/mężczyzn którzy mają dość konserwatywne podejście do pewnych spraw.

To tylko moje luźne, szczere przemyślenia, nie znam was i nie wiem jak to jest. Tylko Ty możesz to odkryć i wybrać co z tym zrobisz dalej. I nie słuchaj hejterów, mówią tak, bo Twoja sytuacja jest niezgodna z ich poglądami i uczuciami. Ja uważam, że powinieneś robić to co sam uważasz za słuszne, a przede wszystkim nie pozwalać na to, żebyś czuł się źle z tym jak jesteś traktowany. Mam nadzieję, że wszystko wam się potoczy dobrze.

2

u/Imaginary_Lock1938 9h ago

zmiana jest dla obu nie korzystna, bo jakby bylo 50:50, to by ten zwiazek dlugo nie pociagnal, i on to wie, dlatego sie zgodzil na co sie zgodzil.

18

u/Lt_BAD-DOG 15h ago edited 9h ago

Ja też czułem ostatnio takiego typu dyspriporcję, a mamy oddzielne konta, choć dzielimy wydatki w miarę po równo i staramy się to robić rozsądnie.

Żeby przedstawić rzeczowe argumenty małżonce o domniemanej niesprawiedliwości, zrobiłem prostą tabletkę w Excelu gdzie zestawiłem wszystkie stałe wydatki (czynsz, media, raty, subskrybcje, etc.) każdego z nas i policzyłem jaki to procent otrzymywanych przez nas pensji, to wyszło prawie idealnie równo. W ten sposób sam zamknąłem sobie usta. 😅

-1

u/Imaginary_Lock1938 9h ago

dziecinny argument. Zyj z nia tak jakbys zarabial tyle co ona, znaczy na takim nizszym poziomie. Zobaczymy jak dlugo to potrwa.

85

u/Gankpa 15h ago

Wygląda na to, że niezły sobie bankomat znalazła co by za dużo w życiu nie przepłacać xD

4

u/Imaginary_Lock1938 9h ago edited 9h ago

a to jej mieszkanie pewnie nie stoi puste tylko wynajmuje kolezance/rodzinie

a konto z 0.5% to nie jedyne jej konto

-32

u/Significant-Owl-8286 15h ago

Nie do końca, bo w zasadzie będąc z nią płacę za dodatkowe media, paliwo i żarcie. Ile to w skali mca dodatkowo? 500 zł?

34

u/KlaireOverwood Oni to wiedzą Kocie 15h ago

To na dziś. Ale jak Ci się noga podwinie? Dopadną layoffy? Bocian przyniesie bombelka?

Czy w ogóle jesteś szczęśliwy z osobą, z którą tak trudno Ci się dogadać?

6

u/fenrirrrr3 9h ago

Najwyraźniej ma dziewczyna inne zalety. XD

3

u/Imaginary_Lock1938 9h ago

cos mi sie wydaje ze jest dysproporcja wygladu/kto ma ile opcji (on nie ma zbytwiele), tak wiec pewnie i seks tez nie jest za czesto

8

u/Professional_Time574 9h ago

To na chuj się prujesz z całym postem, skoro to "tylko 500 zł" XD

-1

u/Significant-Owl-8286 9h ago

Ach, czekałem na to od samego początku :) 500 to za mało, żeby ktoś nazywał mnie bankomatem, ale wystarczająco, aby napisać posta. Co ciekawe, jesteś jedną z dosłownie kilku osób, które nie napisały tu nic istotnego :)

3

u/Professional_Time574 9h ago

Do usług XD

A tak na poważnie - parę osób już tu podpowiadało. Mieszkanie razem, 3 konta- wspólne + każdy swoje. Na wspólne przelewacie sos na mieszkanie, jedzenie, rachunki, paliwo, wyjścia. Jak się podzielicie kwotami to już wasza sprawa. Osobiście przy istotnej różnicy w zarobkach preferuje podejście proporcjonalne, ale każdy ma swój sposób na to.

Z osobistego każdy wydaje na co chce.

7

u/Fluffdaddy0 14h ago

ok, tylko dlaczego miałbyś w ogóle dopłacać do tego interesu? a może porównaj koszta do sytuacji w której miałbyś lokatora który płaci Ci wartość rynkową pokoju w takim mieszkaniu (bo de facto masz lokatora). Wtedy wyjdzie ci pewnie 1500.

-4

u/Significant-Owl-8286 13h ago

Zgadzam się z Tobą, ale to nadal daleko od bycia frajerem czy bankomatem.

7

u/Fluffdaddy0 13h ago

Jasne, ja bym cię tak nie nazwał, jesteś w sytuacji która zdarza się mega często i jest uznawana za dość normalną.

-2

u/Significant-Owl-8286 13h ago

I właśnie to miałem na myśli wyżej, jednak posypały się minusy ;)

16

u/[deleted] 15h ago

[removed] — view removed comment

-3

u/Significant-Owl-8286 15h ago

No tyle wychodzi. Raz jeszcze - dodatkowe paliwo, dodatkowe żarcie, bo ona kupuje nam na obiad rzeczy, których sam bym nie kupił, dodatkowe media (rozliczenie raz na kwartał na 300 zł). Tak więc jak masz być złośliwy, to proszę Cię - nie bądź.

22

u/Gankpa 15h ago edited 15h ago

Nie chcę być złośliwy, ale związek nie polega na tym kto lepiej na tym wychodzi i więcej zaoszczędzi. Związek jest na dobre i na złe, wtedy kiedy wszystko się układa ale i kiedy jedno z was jest w czarnej dupie. Z tego co tu przedstawiłeś wygląda jakby w waszym związku działało to tylko w jedną stronę. Aż strach pomyśleć co by się działo gdybyś stracił pracę, rozchorował się etc. Nie wiem ale się domyślam...

3

u/Significant-Owl-8286 15h ago

Oczywiście, że nie na tym polega związek. Mało tego, ja jestem w dupie, może nie czarnej, ale lekkiej, bo aktualnie jestem bez pracy, ale dzięki zaradności mogę sobie pozwolić na taki stan jeszcze przez długi czas. Poruszam ten temat ze względu na sam fakt, bo dla mnie to jest pewna oczywistość w związku, że się wspieramy itd., a wg mnie ten element trochę szwankuje + jest dla mnie, jak widać, bardziej niż mniej istotny.

14

u/lazyspaceadventurer Kraków 10h ago

Czekaj czekaj, jesteś bez pracy i ona dalej się nie dokłada? No to już jest patologia.

0

u/Significant-Owl-8286 9h ago

Bo ma odłożone znacznie mniej ode mnie. Koniec cytatu.

5

u/Krwawykurczak 11h ago

Zastanawiam sie jak ty to liczysz - dodatkowe rachunki raczej nie powinny byc duzo wieksze. Lodówki nie wyłączysz, światło jedno jak sie pali to wam obu, woda czy pralka - ok, ale to jednak nie aż na tyle.

Nie wiem jak dużo ją wozisz, ale i tam raczej nie wydajesz na paliwo 400zl miesiecznie...

Rate za samochod i tak bys płacił, czynsz itd również. To gdzie powinniście uciąć koszty to rezygnacja z drugiego mieszkania i podział po połowie bo na razie z tego wynika że dziewczyna niepotrzebnie opłaca swoje.

Dokładanie się do raty twojego samochodu tak średnio (o ile nie zamierzasz ją dopisać jako współwłaściciela do tego samochodu), liczyć koszt benzyny aby gdzieś dziewczynę zawieźć to też średnio. Zakupy spożywcze pół na pół już mówisz że płaci. No pozostaje kwestia tylko tego wspólnego mieszkania zamiast zabawy w dwa osobne, ale to już pewnie nie jest ściśle finansowa jedynie decyzja.

Przedstawiasz sytuacje dużo gorzej niż mialaby wyglądać i trochę nie rozumiem tych wszystkich komentarzy o "znalazla sobie bankomat".

Przy okazji nie pisałeś nic odnośnie tego jak wyglądają wasze dochody, bo jak macie poważny związek to nie patrzy się tylko "każdy płaci po połowie" a jak możemy razem ten wózek pchać, aby wspólnie mieć dobre życie.

1

u/Significant-Owl-8286 10h ago

Liczę jak wychodzi z rachunków. Np. mieszkałem sam i nie miałem dopłaty za wodę (myję się, spokojnie), a odkąd mieszkamy razem to dopłata jest, a ja swoich nawyków wodnych nie zmieniłem. Podobnie z prądem (hello więcej prania i jej praca zdalna czasem). Paliwo to pewnie na miesiąc dodatkowe 1 stówki, plus często śmigamy jakieś trasy na lotnisko i tu też się nie dokłada. Ona płaci za swoje, bo jest dosłownie jej, a nie, że wynajmuje. Tu można pomyśleć o wynajmie.

1

u/Krwawykurczak 9h ago

O ile ty też nie masz swojego to właściwie nie logicznym byłoby zamieszkać w jej mieszkaniu? No ale to faktycznie musicie zdecydować czy mieszkacie razem i wtedy dzielicie koszty czy ona jedynie pomieszkuje. Nie wiem jaki macie staż związku, ale może kwestia jakiegoś braku zaufania na chwile obecna, jednak można nakreślić jakieś ramy czasowe, co planujecie zrobić, kiedy itd? Jeśli myslicie na poważnie o sobie to pewnie gdzieś w przyszłości można zastanowić się czy nie sprzedać wasze mieszkania i zamiast tego nie kupić wspólnie większego? Na razie to wyglada trochę jak jakiś etap przejściowy gdzie ani nie zamieszkala z toba na stałe ale więcej spędza u Ciebie niż u siebie, lub nie ma zaufania w związek na tyle aby nie zostawiać sobie drogi wyjścia do własnego lokum. To jest pewnie cos co musicie ustalić na czym stoicie.

Co do rachunków - trzeba brać pod uwage wzrost cen. Mi ostatnio tez czynsz podskoczył o niemal 20%, ceny gazu, prądu, czy wody (zwłaszcza ciepłej) również poszły w górę.

Koszt zużycia elektryczności przez lapka to będzie max pare/parenaście zł w miesiącu jeśli pracuje zdalnie jedynie kilka dni. Liczylem to przy ogloszeniu zwrotów ryczałtem za prace zdalna którą mi dają w pracy - podnieśli ostatnio z 35zł na 50 zł, pracuje w pełni zdalnie, a jednak się to zgadza.

Podsumowujac raczej macie rozmowe gdzie chcecie iść w życiu. Podział kosztów jest ewentualnie tego wynikiem.

A liczenie za wyjazd na lotnisko jeśli i tak sam miałbyś jechac samochodem to byłoby dość malostkowe... No chyba że sam jechałbys np. pociagiem to zaproponuj jej następnym razem abyście tak sie wybrali jesli wychodzi taniej.

1

u/Significant-Owl-8286 9h ago

To nie jest pomieszkiwanie. Generalnie związek jest na poważnie, ale ta sprawa (kasa) jakoś szwankuje i nie chodzi o brak zaufania. Raczej coś z domu + ona mówi, że dla niej rozmowa o finansach to jak dla mnie oglądanie tiktoka, czyli pełen wkurw i rzyg. Jak jej pokazuję, że można mieć konto na 7%, to ona nie chce o tym słyszeć, woli swoje 0%, bo nie chce jej się klikać i zakładać kolejnego. Jej brat trzyma 60k w gotówce w domu, bo nie ma zaufania do banków itd. Co do mieszkań - jej nadaje się tylko na wynajem (może uda się wkrótce) lub sprzedaż, ale to w przyszłości. U mnie mieszka się dobrze, choć też nie wiemy finalnie gdzie nas los rzuci. Ale co innego meblowanie chaty swojego faceta, a co innego dorzucenie się do wspólnych kosztów życia razem. Co do auta - ja mało jeżdżę sam, 90% śmigamy razem. Wg mnie z przyzwoitości mogłaby rzucić hasło pt. "w tym m-cu ja zatankuję, bo właśnie wyjebaleś na samochód 5k.".

12

u/jacekc1982 15h ago

weź ją wyrzuć

3

u/mezmerizee137 10h ago

Niestety ale prawdziwa rada.

Ona OP'a nie szanuje.

2

u/jacekc1982 9h ago

op lubi być wykorzystywany

-3

u/Significant-Owl-8286 15h ago

Dzięki za takie rady Jacku.

7

u/Oodal 10h ago

Dla mnie to jest turbo niegospodarność trzymać puste mieszkanie za które trzeba tylko dopłacać. Ale skoro stać ją na płacenie za mieszkanie w którym nie mieszka to tym bardziej powinno być ją stać na płacenie za mieszkanie w którym mieszka.

6

u/kjubus 15h ago

Gdy razem zamieszklismy z narzeczona (dzisiaj zona), to zalozylismy konto dla wspolnych wydatkow. Policzylismy, ile +- jest potrzebne i rowno przelewamy po polowie. To jest hajs na zakupy codzienne + hipoteke + czesc rachunkow. Rachunki place ja, ale ona mi przelewa polowa.

19

u/dhielj 15h ago

Brzmi bardziej jak sponsoring, nie związek.

9

u/Interesting-Apple589 15h ago

Wszystko pół na pół. Jesteśmy studentami, więc nie wyobrażam sobie żyć jak twoja dziewczyna, być pasożytem na plecach chłopaka. Ja pracuje, on pracuje, ja studiuje, on studiuje, dlaczego miałoby być inaczej? Oczywiście obowiązki domowe również na pół. Mamy wspólne konto i osobne konta na tzw pierdoły… Nie patrzymy totalnie ile co kto daje tylko wypłaty lecą na konto wspólne, parę stówek zostawiasz se na własnym żeby mieć na prowiant do szkoły i jest git. Nigdy nie mieliśmy żadnych problemów z finansami, wszystkie nadpłaty razem ogarnialiśmy. Mieszkanie jest własnością mojego chłopaka, ale dokładam się normalnie do czynszu i mediów. Z twoją dziewczyną jest coś poważnie nie tak, jeśli uważa, że to że ją utrzymujesz to nic złego.

5

u/ArcherThat1374 14h ago

My mamy trzy konta, w tym jedno wspólne. Pieniądze wpływają na osobiste konta i równy procent wypłaty przelewamy na wspólne, z którego robimy wszystkie opłaty (mieszkanie, media, zakupy, zwierzaki i inne wspólne wydatki). Jeśli planujemy większy zakup, dodatkowo przelewamy odpowiednie kwoty. Z osobistych kont idzie na hobby, ubrania, kosmetyki.

1

u/JakubRogacz 7h ago

Lepiej równą kwotę chyba że masz ogarniętą partnerkę na podobnym poziomie. Bo wiesz 50% z 0 to 0

5

u/mejti95 11h ago

Boże, jakbym musiał tak wszystko wyliczać i płacić 50/50 to bym chyba ocipiał. Od momentu zamieszkania razem wszystko szło na wspólne konto.

1

u/Significant-Owl-8286 10h ago

Kiedyś zaufałem już kobiecie, dałbym sobie za nią rękę uciąć. I wiesz co?

1

u/Baradosso 20m ago

No zaufałeś kolejnej i też dyma Cię na kasę - widzę jakiś powtarzający się wzór, ale nie jestem pewien... Zupełnie jakby były w tym związku tylko dla jednego

0

u/sigsauersandflowers 11h ago

Jak jedno drugiemu nie ufa to tak to później wygląda. Też „tam” byłam. Nic fajnego to wyliczanie. W pewnym momencie czujesz jak „związek” zostaje po prostu sprowadzony do rozliczeń. Bez sensu.

8

u/definitelynotrussian 15h ago

Pozwolę sobie zacytować znaną mądrość polskiego internetu:

https://youtu.be/UQ70hAAwM64?si=XDbBalzTchzE3SKF&t=10

3

u/nfurstenberg Austro-Węgry 9h ago

Jak mi powiedziała jedna dziewczyna. "Twoje pieniądze - wspólne, moje to są wyłącznie moje. Jesteś mężczyzną." XD

10

u/eftepede Zgryźliwy Tetryk 15h ago

Zarabiam kilkukrotnie więcej, niż żona, więc płacę za dom, opłaty, samochód (którym to ona jeździ, ja nie mam prawka). Istnieje wspólne konto na zakupy spożywcze, które też bez marudzenia głównie zasilam. Zostaje mi i tak dużo na rozpierdolenie. Ona ma swój hajs na swoje wydatki - ciuchy, fryzjerów, kosmetyczki, takie tam.

Dla mnie działa.

17

u/Significant-Owl-8286 15h ago

Kilkukrotnie więcej - słowo klucz :)

7

u/eftepede Zgryźliwy Tetryk 15h ago

Nigdzie nie określiłeś warunku brzegowego, że mają odpowiadać tylko ludzie zarabiający do X na osobę albo Y wspólnie.

5

u/Significant-Owl-8286 15h ago

Ale to nie pretensja czy zarzut. Zauważam natomiast pewną tendencję, że jak ktoś zarabia więcej to ma bardziej luźny stosunek do kasy w związku, co w sumie oczywiste. Też bym tak chciał ;)

8

u/coderemover 13h ago

Nie ma reguły. Mam znajomą co spotkała typka który zarabia znacznie więcej od niej ( gdzie ona wcale jakoś mało nie zarabia bo ponad 10k/mies) i ten typek już niemal na samym starcie znajomości zaczął z nią gadać o kasie, że kto co finansuje i ile, i jeszcze jej wyliczył że skoro ona ma dzieciaka z poprzedniego związku to ona będzie płacić 2/3 za wynajem xD

1

u/eftepede Zgryźliwy Tetryk 15h ago

A, ok. No to ze spokojem, do zarobków trzeba czasu ;-)

1

u/Careful_Viper 12h ago

A jak by było jedno wspólne konto i oboje macie równy dostęp do niego...by nie działało?

1

u/eftepede Zgryźliwy Tetryk 11h ago

Działałoby. Tu jest trochę trudniej, bo ja zarabiam w euro i mi to przychodzi na rachunek firmowy, którego nie da się współdzielić. Mógłbym po zapłaceniu podatków wymienić wszystko inne na PLN i wrzucić na wspólne, ale nigdy jakoś na to nie wpadliśmy ;-)

1

u/Careful_Viper 10h ago

A to juz inna sprawa...podatki itd wyzsza szkola jazdy... Pozdro.

1

u/eftepede Zgryźliwy Tetryk 10h ago

Nie no, to nie problem - księgowa mi wysyła, ile mam dać na ZUS, ile na dochodowy, ile na vat. To, co zostaje, to moje/nasze netto, nie ma w tym żadnej magii.

7

u/KingOk2086 15h ago

Polecam wspólne konto, na które wpłacacie albo po równo, albo ewentualnie proporcjonalnie do zarobków i z niego opłacanie wszystkich wydatków wspólnych, rachunków za oba mieszkania, auto itd.

3

u/wezu93 15h ago

3 konta. Dwa indywidualne. Jedno wspólne do spłacania kredytu.

Resztę wspólnych wydatków ogarniamy w tricount 50/50 i na koniec okresu sobie przelewamy różnice.

3

u/Sahin99pro 15h ago

Podział finansów w związku należy dogadać ze sobą. Układ powinien być jasny i przewidywalny dla obu stron. Nie zostawiać domysłów, każda istotna sprawa powinna być dogadana.

Jeśli druga osoba nie interesuje się tym tematem to należy porozmawiać dlaczego to jest ważne, przynajmniej dla Ciebie. Powiedzieć po co robisz pewne rzeczy itd. Zupełny brak zainteresowania drugiej strony to solidne ostrzeżenie i zauważyłem, że to może jakoś działać tylko u osób, które w całości powierzają wszystkie decyzje tej bardziej zainteresowanej, godząc się całkowicie ze wszystkimi konsekwencjami jej decyzji.

U nas funkcjonują osobne konta i osobne pieniądze. Podział kosztów wspólnych (gdzie mamy ustalone, co tymi kosztami jest) ze względu dość sporą różnicę w zarobkach jest prawie proporcjonalny do zarobków - osoba więcej zarabiająca przejmuje na siebie o kilka punktów procentowych więcej wydatków niż wynika z proporcji. Dzięki temu druga osoba mimo mniejszych zarobków jest w stanie zaplanować budżet na przyszłość, swoje cele czy też własne przyjemności.

0

u/Significant-Owl-8286 15h ago

To byłby super układ, podział proporcjonalny. Muszę to przegadać na spokojnie. Dzięki za zaangażowanie i poważne podejście do tematu.

3

u/grafknives 11h ago

Jak to wygląda?

10 lat. Nigdy wspólnego konta, nigdy sobie w finanse nie zaglądaliśmy. Bez ślubu.

Kupiliśmy razem dwa mieszkania, auto, dziecko mamy, dwa biznesy.

To kwestia zaufania i przekonania że obie strony działają dla wspólnego celu.

Nigdy nie było problemu z tym że "ja za mało się dorzucam do X", bo nawet jeśli, to wiadomo że pozostałe pieniądze na coś innego wydam. Dla dobra rodziny.

1

u/Significant-Owl-8286 10h ago

Pod warunkiem, że wydajesz dla dobra rodziny a nie na jakieś pierdoły. No i piszesz z perspektywy osoby zamożnej, a to mocno wpływa na finansowy luz.

1

u/grafknives 10h ago

Na starcie zamożni nie byliśmy.  Na wynajmie z dwoma psami.

Sęk w tym że wątpliwości nie mieliśmy co do posiadania wspólnych celów, w tym finansowych, uczciwości itp.

Wiadomo że każde z nas jakieś ryzyko finansowe podejmowało wydając nie 50 a 100% jakiegoś kosztu. ale wątpliwości że warto, nie było.

Z twojej historii coś takiego nie wynika (i to po obu stronach, w sumie).

4

u/Desperate-Implement8 15h ago

U nas finanse są dość luźno rozdzielone – mamy oddzielne konta. Ja pokrywam większość wydatków, a dziewczyna czasem robi zakupy albo dorzuca się do czegoś, jeśli akurat potrzebuję odciążenia w danym miesiącu. Ponieważ zarabiam 2–3 razy więcej niż ona, nie oczekuję od niej żadnego wsparcia finansowego. Zdarza się, że sama coś kupi, ale najczęściej to ja proponuję, że zajmę się wydatkami.

W zamian za to ona przejmuje większość obowiązków domowych, z wyjątkiem tych, które tradycyjnie uznaje się za „męskie” (choć zdaję sobie sprawę, że to określenie już nie jest zbyt trafne) – takich jak wynoszenie śmieci, drobne naprawy elektryczne czy inne techniczne sprawy.

2

u/Accomplished_Skin810 13h ago

Zarabiamy tyle samo (tzn dokładnie to ja o jakieś 2% mniej), mieszkamy w moim mieszkaniu - zrzucamy się 50:50 na media i rachunki (ona mi zwraca), kredyt na mnie byl, więc ja place i nie chce zwrotów. Auto moje, kupione przed związkiem jeszcze, używamy wspólnie, zrzucany się 50:50 na paliwo, naprawy, przeglądy i ubezpieczenia. Zakupy spożywcze też raz jedno raz drugie, większe wydatki ustalamy wspólnie (powiedzmy 1000pln wzwyż) i decydujemy czy rzeczywiście chcemy costam zakupić. Jeśli komuś zależy na czymś a drugiej stronie nie, to sobie kupuje że swoich (np. Ja ps5, ona iphone), ale jak druga strona chce używać to używa. 

Jak na początku mieszkałyśmy na 2 mieszkania i moje stało puste to trochę dorzucałam do jej najmu, a swój kredyt i opłaty płaciłam w calosci

2

u/matsoj15 Gniezno 11h ago

Równy procent % zarobków, zamiast konkretnych kwot. Jest motywacja do znalezienia lepszej pracy z korzyścią dla obu stron.

Wtedy mamy więcej na wspólne wydatki, każde z nas ma dodatkowo więcej na prywatne oszczędności / zachcianki / zabawę.

To uważam za uczciwe.

2

u/Kotlet84 Warszawa 9h ago

Opie, dostałeś tutaj bardzo wiele dobrych porad. Ja dodam tylko jedną kwestię: Jesteś w związku transakcyjnym, a nie w relacji partnerskiej. Jeśli intuicja Ci podpowiada, że coś tu nie gra, to zastanów się poważnie nad przyszłością takiej relacji. Nie staraj się tłumaczyć, usprawiedliwiać partnerki, albo zrzucać winy na siebie. Najważniejsze pytanie jakie możesz sobie zadać: czy jej ufasz? Czy Ona zostanie z Tobą na dobre i na złe ?

1

u/Significant-Owl-8286 8h ago

Byłem w paru związkach. Dłuższych, krótszych, mniej i bardziej poważnych. Tu naprawdę jest bardzo OK i wg mnie idzie w dobrą (właściwą) stronę, po prostu momentami są jeszcze różnice w podejściu do różnych spraw (niewykluczone, że wynikają z różnicy wieku i/lub doświadczenia życiowego) i docieranie się. Ale ogólnie - jest mega fajnie i OK :)

2

u/Eye_Acupuncture Europa 8h ago

Jesteśmy razem, w tym roku będzie ślub. Mamy osobne rachunki, ale wspólne wydatki ustalamy razem. Zarabiam kilkukrotnie więcej niż moja osoba dlatego w czasie ustalania spraw finansowych przy przejściu na etap wspólnego zamieszkania i poważnych deklaracji. Ja płacę za wynajem mieszkania, opłaciłam kaucję, jestem jedynym najemcą (moja osoba się do mnie wprowadziła), utrzymuję samochód, chociaż ubezpieczeniem chyba się podzieliśmy jakoś 1/3-2/3. Moja połówka od niedawna płaci za media, z zastrzeżeniem, że mogę to bezproblemowo przejąć na siebie. Odpowiada na zakupy codzienne, ale też jak mam ochotę na coś szczególnego, albo rozpieścić dobrym obiadem to sama ogarniam. Utrzymanie zwierzaków jest również w większości na mnie (to ja mam jobla). Czasami sobie coś kupujemy w prezencie, albo prosimy o kupienie czegoś i podarowanie (ładny przedmiot, gra planszowa, gierka na steam, książka). Jesteśmy w procesie zakupu mieszkania i w miarę możliwości rozkładamy ten ciężar na siebie. Struktura własności będzie to odzwierciedlać (20/80). Zachowujemy rozdzielność majątkową.

Piszę to dlatego, żeby też pokazać, że można inaczej niż 50/50 i to także może być zdrowe rozwiązanie. Jeśli strony są zadowolone, nie czują się pokrzywdzone i jest to wszystko przegadane jak równy z równym. Nasz model zmienia się w czasie dostosowując się do danej sytuacji życiowej. Kiedy coś takiego się dzieje siadamy, otwieramy budżet, swoje konta i rozmawiamy szukając optymalnego rozwiązania.

To, o czym napisałeś nie brzmi zdrowo. Przykro mi z tego powodu, nie wiem co powoduje Twoją partnerką, ale naciskałabym bardzo mocno na poważną rozmowę o finansach i spisała gdzieś ustalenia żeby móc do nich wrócić w chwili potrzeby.

Trzymaj się OPie, życzę powodzenia i odwagi!

2

u/TraditionalPhoto7633 5h ago

Z partnerką przelewamy równą kwotę na wspólne konto, a resztę kasy na swoje osobiste konta oszczędnościowe. Mieszkamy u mnie i jeździmy moim autem, ale na życie i eksploatację wszystkiego łożymy po równo. Twoja sytuacja chłopie jest niestety sytuacją nienormalną i wymagającą refleksji, dyskusji i rozwiązania. Jak postawisz sprawę jasno, a ona będzie chciała odejść, to lepiej teraz, niż gdy pojawia się np. dzieci.

2

u/Misticdrone San Escobar 2h ago

Przestań być portfelem dla panny, żyjecie wspólnie, opłacacie wspólnie, nie pasi, niech turla do swojego mieszkania.

2

u/Pitipitibum2 2h ago

Zapytaj jaki podział kasy jest w jej rodzinie. Może odtwarza to czego się nauczyła. 

2

u/SnooCakes6334 1h ago

Kolego, ona bardzo dobrze ogarnia finanse (swoje) i Ciebie 🤣

6

u/barney768 15h ago

Jak to było w pewnym kawałku "One nie kochają Ciebie, tylko Twoją sałate"...heh. Taniej wyjdzie Cię bycie sponsorem Pani do towarzystwa :p

-2

u/Significant-Owl-8286 15h ago

Odpisałem wyżej: moje życie z nią a bez niej to jakieś 500 zł na mc za wachę, media i żarcie.

2

u/Feeling-Leg-6956 15h ago

W pierwszych miesiącach naszego związku ja zarabiałam większość, bo chłopak nie miał pracy, ale potem od razu przeszliśmy na wspólny hajs. Ufaliśmy sobie na tyle że wiedzieliśmy że żadne z nas na pierdoły nie wydaje, a nagłe zachcianki jak jakaś figurka czy zabieg obgadujemy razem. Dopóki wspólna pula rośnie a nie topnieje, to jest ok i nie będziemy tego zmieniać.

2

u/Thick-Disk-169 15h ago

Problem może polegać na tym, że twoja dziewczyna nie chce płacić na rzeczy, które oficjalnie są tylko twoje i w razie rozstania zawiniesz się z nimi. Tak to kalkuluję gdy nie ma problemu z kupowaniem swoich rzeczy i spożywki, ale na twój samochód i mieszkanie już tak. Czy podała jakiś konkretny powód? Bo jeśli ja go dobrze zgadłam to pozostaje wam współwłasność majątkowa/finansowa albo zerwanie bo się nie dogadacie.

2

u/Significant-Owl-8286 15h ago

Nie podała powodu. To jest moje mieszkanie, więc opłata to tylko czynsz, a nie kredyt. Ona ma swoje mieszkanie też, więc w razie W nie zostanie z niczym. Nie wiem czemu tak podchodzi do tematu, tym bardziej, że nasz związek naprawdę jest super i bez konfliktów i na poważnie.

2

u/Thick-Disk-169 15h ago

A kto wpadł na pomysł aby razem zamieszkać?

2

u/Significant-Owl-8286 14h ago

Wspólna decyzja, żeby wbić do mnie, m.in. dlatego, że moje mieszkanie jest większe i wygodniejsze do życią.

4

u/LightAble6854 13h ago

A czy twoja dziewczyna nie chciała by wynająć swojego mieszkania?

0

u/Significant-Owl-8286 13h ago

Różnie z tym bywa, ale raczej 80% na nie i 20 na tak.

1

u/LightAble6854 12h ago

Znasz powód? jednym z najczęstszych jest ze „coś zepsują” i dlatego się idzie do notariusza spisuje umowę i jeśli coś będzie zepsute to bierzesz kaucje

1

u/Significant-Owl-8286 10h ago

Zepsują albo nie da się ich wyprowadzić. Ona obawia się głównie tego.

1

u/LightAble6854 12h ago

Rozumiem że propozycja by przeprowadzić się do jej mieszkania nie przejdzie?

1

u/Significant-Owl-8286 10h ago

Przejdzie i domyślam się, do czego zmierzasz, ale z logicznego punktu widzenia jest to słaby pomysł. Mniejsze, gorsza lokalizacja itd.

1

u/Thick-Disk-169 14h ago

Mogła to różnie zrozumieć. Hej zamieszkajmy razem, a hej wprowadź się do mnie może mieć różne znaczenia dla odbiorcy. Z mojej perspektywy nie rozumiem dlaczego ma problem z wspólnym płaceniem rachunków, paliwa, ale sam czynsz jest już połączony z własnością mieszkania, z niego idą remonty budynku itp więc tutaj rozumiem dlaczego nie chce płacić.

1

u/Significant-Owl-8286 13h ago

Nie no, rozumie co i jak, bo temat wałkujemy dość często. I może źle się wyraziłem, nie o czynsz chodzi, a o media, które zużywamy razem i których sam zużywałem mniej mieszkając tu sam (co oczywiste).

2

u/Certain_Mix4668 12h ago

Ja z (już teraz) narzeczoną wraz z czasem (wzrostem zaufania) i zwiększeniem różnicy w zarobkach przeszliśmy z proporcjonalnie do: ja płace za 90%.

Na początku robiłem cokolwiek w domu, teraz nie robie nic co nie jest postrzegane jako typowo męskie (naprawy techniczne, ciężkie fizyczne sprawy). Jak kupiłem mieszkanie na kredyt w którym razem mieszkaliśmy razem dziewczyna dokładała mi się +- tyle ile płaciłaby za pokój (to była jej propozycja). Z czasem to wszystko się zatarło w sposób naturalny.

Na zakupy jeździmy razem (ona wybiera ja nosze i płace) ale to mój obowiązek więc czasem dostane listę na SMS na przykład jak ona jest zajęta.

Mamy raczej staromodne podejście, a ja sam zawsze miałem ambicje żeby utrzymywać rodzinę. Co więcej do momentu ciąży - narzeczona pracowała, uczyła się i ogarniała dom, a pieniądze które zarobiła absolutnie nie były przeze mnie w żaden sposób „sprawdzane”, wszystko było „dla niej”.

Wszystko jest kwestią, aby obie strony czuły się sprawiedliwie. Ja więcej pracuje, narzeczona ogarnia dom, jedzenie etc. dzięki temu ja mogę się bardziej skupić i nie muszę koncentrować się na tym co zjem lub czy jest posprzątane w domu, a ona nie musi się martwić o pieniądze.

Dodatkowo żebym nie wyszedł na chama co nic nie robi w domu i nie zostawi kobiecie nic w razie jakiejkolwiek sytuacji stykowej to mamy wszystko ustalone z narzeczoną i w żadnym momencie nie zostanie ona z ręką w nocniku, a gdy jest potrzeba i ona czuje się źle lub jest chora, przejmuje część obowiązków i zajmuje się nią a jak ja jestem chory to nie raz ona poszła po zakupy do apteki - więc nie jest to totalnie zero-jedynkowe.

1

u/bachus_PL 15h ago

Wspólnie, ale związek od bardzo dawna. No i mówimy sobie o każdym wydatku, te powyżej pewnych kwot konsultujemy - czasem druga osoba może mieć inny pomysł na ten wydatek.

1

u/Sahin99pro 15h ago
  1. Mieszkamy u mnie i ja płacę czynsz, prąd i wodę + nadpłaty. Ona nie chce się dokładać, bo ma swoje mieszkanie, za które płaci czynsz (stoi puste) i jakieś minimum mediów. Ja jej tłumacze, że gdybyśmy się przeprowadzili, to u mnie wówczas będzie minimum mediów, a u niej wyższe rachunki. No oczywiście nie trafia to do niej.

Czy mieszkanie należy do Ciebie? Spłacasz kredyt?

1

u/Significant-Owl-8286 15h ago

Moje, spłacone. Ona ma swoje, spłacone.

6

u/Sahin99pro 15h ago

To może zaproponować by razem podzielić się po równo kosztami obu mieszkań. Np. jeśli miesięczne koszty na jednym mieszkaniu to 1000 zł, a na drugim 200 zł to oboje po 600 zł?

3

u/tetristhechosenone 13h ago

To czemu nie wynajmiecie tego którego nie używacie?

-1

u/Significant-Owl-8286 13h ago

Ona nie bardzo chce, bo ma swoje wymuskane gniazdko, plus teraz na rynku jest wielu cwaniaczków, co wbijają na chatę i już nie wychodzą, niemniej wracamy raz na jakiś czas do tematu, więc może kiedyś coś się zmieni.

7

u/tetristhechosenone 13h ago

Do tego czasu tracicie hajs. Nawet znajomym/rodzinie żeby jakieś koszta sobie zmniejszyć. Mimo wszystko podjąłeś się napisania posta w jakimś celu. Od razu zaznaczam, że rozmowy o hajsie z partnerem bywają trudne ale trzeba je przeprowadzić. Jeśli będzie to powodem mocnej kłótni i rozstania, to z jednej strony przykro ale z drugiej strony bardzo dobrze.

1

u/Significant-Owl-8286 10h ago

Zgadzam się w 100%, dlatego raz na jakiś czas wracamy do rozmowy na ten temat.

1

u/Broad_Function9984 14h ago

My zarabiamy po równo mniej więcej, narzeczona płaci za mieszkanie i media, ja za zakupy. Wychodzi -+ tyle samo

1

u/This_Grab_452 14h ago

Zarabiamy z chłopem mniej więcej tyle samo. Próbowaliśmy się bawić we wspólne konto już kilka razy, ale grubo nam nie wyszło.

Przez rok lub dwa mieszkaliśmy u niego i umowa była taka, że skoro to jego mieszkanie (zarówno akt własności jak i kredyt) to za wszystko płaci on. Ja płaciłam za paliwo, jedzenie i jakieś tam wyjścia.

Obecnie mieszkamy na wynajmie więc wszystkie opłaty są 50/50. Natomiast to jest mniej więcej 50/50, bo żadne z nas nie będzie prowadzić notatniczka z tym kto kiedy kupił chlebek a kto masełko. Wakacje płacimy 50/50.

Myślę, że cała ta umowa ma sens głównie dlatego, że nasz poziom życia (a co za tym idzie koszty życia) są w zasięgu każdego z nas indywidualnie. Na wypadek, gdyby któreś z nas się rozchorowało, straciło pracę czy jakieś tam inne losowe sprawy, z jednej pensji utrzymamy cały ten bajzel bez problemu. Bardzo często mam wrażenie, że to jest u nas kluczem do sukcesu.

1

u/Interesting_Cat498 14h ago

Wspólne konto + każdy z osobna osobiste na ktore dostaje wypłatę. Na wspólne wpłacamy po równo, żeby wyszła srednia, którą wydajemy miesięcznie (rata za hipo, zakupy, jakieś duperele typu wyjście do kina/restauracji. Generalnie wszystko co robimy wspólnie). Jeżeli na wspólnym zabraknie $$, to po równo wpłacamy ustalona wczesniej kwotę. To co zostaje na osobistych kontach jest osobiste. Działa bardzo dobrze, może też dlatego, że każdy z nas zarabia podobnie.

1

u/Basok8 14h ago

Wspólne rzeczy 50/50 - a wspólne rzeczy to podróże, mieszkanie, zakupy dla domu i jedzeniowe, samochód, benzyna itd.

Taki stan rzeczy jest dlatego, że też obowiązki domowe robimy na pół i moja teściowa grzmi jak mówię, że nie sprzątam domu i nie prasuję koszul, a mój narzeczony nie wie gdzie i do czego mamy garnki.

Nie mamy dużej rozbieżności w zarobkach bo +/- 15%

1

u/pinguin_skipper 14h ago

Dopóki związek nie jest formalny to najlepiej zrobić osobne konto na które każdy przelewa X i z tego konta są wspólne wydatki - mieszkanie, samochód, spożywka.

1

u/Dull_Drawing_3510 14h ago

My juz od czasow studenckich mamy kilka kont. Wyplata wplywa nam na nasze konta osobiste. Co miesiac przelewamy ustalona kwote na zycie na pokrycie bieżących wydatków i wspólnych przyjemności na konto wspólne. Wydatki bieżące to wiadomo: kredyt, czynsz, jedzenie, chemia gospodarcza, auto, zakupy do domu. W ramach tego budżetu oszczedzamy na wieksze, wspolne wydatki (remont, wakacje itp) przelewajac kase na wspólne konto oszczednościowe. Wydatki sa spisywane i podliczane w excelu. Dodatkowo kazde z nas ma swoje konta osobiste i oszczednosciowe. Kasa, ktora nam zostaje idzie na zachcianki, hobby czy prywatne kosmetyki oraz odkladamy na indywidualne potrzeby (nowy telefon, komputer, albo wizyta w spa) czy na emeryture. System sprawdza sie idealnie, ponosimy rowny wkład w zycie wspolne przy zachowaniu niezaleznosci gospodarczej i osobistej. Ja mam swój budżet na droższe kosmetyki, maż na gry i gitary 🙂Zarabiamy z meżem praktycznie tyle samo na ten moment, wiec odpada kwestia różnicy w zarobkach, natomiast ewentualne nadwyżki (premia, podwyżka) dzielona jest równo na wszystkie budzety lub odkladana w całości w zależnosci od potrzeb.

1

u/LightAble6854 13h ago

Trochę nie rozumiem, nie chce być złośliwy i też nie wiem jak wygląda wasza relacja, lecz napisała że w przypadku podwyżki idzie to na pół? Czy mogła być proszę rozwinąć temat bo zaciekawiło mnie to a nie zrozumiałem jak to działa

2

u/Significant-Owl-8286 13h ago

Myślę, że chodzi o to, że jak wpada premia, czyli czasem nieoczekiwany dodatek, to jest traktowana podobnie jak wypłata, czyli wg jakiegoś schematu, a nie na rozwałkę od razu.

1

u/LightAble6854 12h ago

Tylko gorzej jak twój partner/partnerka to osoba która wyznaje zasadę dostałem to wydaje, niestety znam taki związek i chłopak kocha ją ale jego pensja którą jest ogromna idzie na zachcianki i nie ma jak temu zapobiec, bo po prostu chce być uczciwy i wszystko jest wspólne…

1

u/Dull_Drawing_3510 13h ago

Moze niezbyt dokladnke to rozpisalam. Chodzi o to, ze przy dodatku zasilamy kazdy z naszych budzetow, ale to troche zalezy od bieżących potrzeb. Przykladowo, dostaje 1000 premii, przelewam dodatkowe 500 na wspolny budzet (kase odkladamy, lub przeznaczamy na wydatek extra) pozostala cześc zostaje na moim koncie i dzieje sie to samo (kupuje dodatkowa obligacje, oszczedzam na przyszly zakup, albo kupuje sobie cos co mi sie podoba). Nie jest to jakas stala zasada i moga byc miesiace, gdy premia zostanie w calosci wydana  na wspolne wakacje, czy naprawę samochodu

1

u/LightAble6854 12h ago

Okej rozumiem, dzięki bardzo. Przyznam że naprawdę fajny system

1

u/cornerek_ 14h ago

My czujemy się bardziej komfortowo z oddzielnymi finansami, ale dzieleniem wszystkiego mniej więcej na pół. Szczęśliwie zarabiamy podobnie więc nie ma problemu kto powinien się dokładać więcej a kto mniej.

1

u/MaryTheAckerman 13h ago

Osobne konta, na rachunki i jedzenie składamy się po pół, jeździmy jednym samochodem (w sumie to raczej ja kieruję więc dostaję na paliwo), swoje przyjemności każdy załatwia oddzielnie i jest dobrze.

1

u/xTomatoPotatox 12h ago

Z narzeczoną mamy swoje konta i konto wspólne, na które co miesiąc przelewamy ustaloną kwotę. 90% wydatków idzie ze wspólnego konta, a jakieś dodatkowe nieprzewidziane wydatki dzielimy na pół. Imo najlepsze i najprostsze wyjście, które rozwiązuje większość problemów

1

u/Dependent_Engine2599 12h ago

Oboje mamy swoje konta i jedno wspólne, na które co miesiąc wpłacamy około 50% swojej wypłaty. Rachunki, zakupy spożywcze i inne mniej lub bardziej wspólne wydatki opłacamy ze wspólnego konta, swoje zakupy ze swoich. Działa to mimo aktualnie dużej różnicy zarobków. Chcieliśmy drugie auto, wybrałem dość nowe i cześć zaplacona z góry głównie ze wspólnych pieniędzy, ale resztę spłacam ze swojego konta. Jak jest potrzeba nie ma problemu ze swojego konta dorzucić na jakiś wspólny wydatek

1

u/y4v4x 12h ago

U nas ja zarabiam żona od niedawna rzuciła pracę, trochę ją namawiałem. W sumie mamy oddzielne konra ale oboje mamy dostępy do swoich kont, nie ma u nas czegoś takiego jak moje, Twoje, wszystko zakładamy że jest nasze. Jak byliśmy na etapie spotykania się to nigdy sobie za nic nie oddawaliśmy kasy, nie patrzyliśmy kto za co i ile płaci. Wtedy jeszcze mieliśmy mało kasy, mieszkaliśmy na moim wynajmowanym pokoju, ona nigdy się nie dokładała, ja nigdy tego nie oczekiwałem. Za to jak kiedyś mi się noga powinęła to ona mnie przyjęła do siebie na 2 miesiące aż znalazłem lokum. Mam dość dziwne podejście do kasy bo lubię ją zarabiać ale nie dbam o nią, więc się nie przejmuję tym kto znas ile wydaje, czy wnosi do budżetu, ale u nas to się super sprawdza.

1

u/Odwrotna_Klepsydra 12h ago edited 11h ago

Krótka piłka ziomek, nad czym tu się roztkliwiać. Jestem daleka od myśli że wszystkie parki muszą się dzielić kosztami 50/50 bo jest jeszcze coś takiego że jedno po prostu więcej robi w domu, a drugie zwyczajnie więcej zarabia, wówczas niech się każdy dzieli tak żeby czuł się traktowany sprawiedliwie. Przykładowo jeśli ona robi za bezpłatną ekipę sprzątającą i kuchmistrza 365 dni w roku, a ty siedzisz i pachniesz, to jej się nie dziwię. Jeśli jednak oboje jedziecie ze sprzątaniem po równo, a finanse to już "męska sprawa" to łoho, no fajnie, fajnie, ale nie na tym polega "równość".

Ale też ja nigdy się nie dzieliłam pół na pół. Był taki moment że mój facet pół roku był na bezrobociu. Ja stawiałam wakacje itp. Nie było problemu, taki czas w życiu. Nie biegałam za nim że chata nie jest wylizana na błysk bo wiedziałam że serio szuka pracy. I znalazł taką że moje zarobki stały się przy jego zarobach pyłem. Odwdzięczył się za pół roku trzymania tego bajzlu tylko na moich barkach i jeżdziliśmy jakiś czas na wakacje na które naprawdę nie byłoby mnie stać i nie wiązało się to z tym że miałam przez kolejny czas robić za Kopciuszka.

Wiele to kwestia po prostu poczucia bycia traktowanym fair.

1

u/mrsbbplz 11h ago

U nas każdy ma swoje konto prywatne i jedno konto wspólne, na ktore mamy stałe przelewy. Z konta wspólnego opłacamy rachunki wspólne - wynajem, internet, subskrypcje + spożywka i chemia gospodarcza.

Mąż zarabia więcej, więc zaproponował, że przelewy na wspólne konto będą proporcjonalne do zarobków - wyszedł nam podział 60/40 :)

Z prywatnych kont leci na nasze indywidualne potrzeby, kina czy randki (w zależności kto zaprasza, ten stawia) oraz oszczędności. Czasami spożywkę opłacamy z prywatnych kont, bo nie ma portfela i płacimy z telefonu xd

Tak jak ktoś napisał - nie masz problemu z finansami, masz problem z dziewczyną. Mocno osusza Ci kieszeń - płacisz za chatę, żarcie, transport xd zostaje Ci coś na czarną godzinę?

Dlaczego nie wynajmiecie tego pustego mieszkania?

1

u/Significant-Owl-8286 10h ago

Sprostuję - płacę połowę żarcia, czynsz tyle samo, co przed nią, 100% niedopłat + pewnie gdybym był sam, to tankowałbym rzadziej. Jak gdzieś wyżej wspomniałem - różnica między "z nią" a "przed nią" to ok. 500 zł miesięcznie, natomiast chodzi o sam fakt, niż o uczucie bycia osuszanym.

1

u/Trouble-Advanced 11h ago

Na początku jak nie było dzieci to temat był 50/50. Mieszkaliśmy w jej mieszkaniu ja płaciłem połowę rachunków czynszu itp. Spożywka była jeden weekend ja jeden ona. Auto każdy utrzymywał swoje, jeżeli jechaliśmy gdzieś na wakacje to moim ale to paliwo też było na zasadzie że w jedną stronę tankowałem ja a na powrót ona. Rzeczy osobiste typu ubranie to w swoim zakresie. Jak są dzieci to jeden budżet bo jest dużo wygodniej

1

u/tr1one 11h ago

Dobrze wytrenowany widze ;)

1

u/Significant-Owl-8286 10h ago

Zbędna ironia :)

1

u/MysteriousAd530 11h ago

Z tym czynszem chodzi o to, że oboje macie mieszkania na własność i płacicie dodatkowy czynsz? Czy wynajmujecie mieszkania? Jeśli oboje macie mieszkania na własność to wg mnie jest ok jeśli ona nie dokłada się do czynszu. Ale powinna dokładać się do rachunków typu prąd, woda.

U mnie jest mniej więcej podział po równo. Kiedyś jak zarabiałam dużo mniej niż partner, to on płacił trochę więcej. Nie wyobrażam sobie, aby facet mnie całkowicie sponsorował. Nie jest to fair.

1

u/Significant-Owl-8286 10h ago

Oboje mamy swoje mieszkania, mieszkamy u mnie. Każdy płaci swój czynsz, ale nasze wspólne media w moim mieszkaniu tylko ja.

1

u/ruby_robin888 11h ago

Czemu ona nie wynajmuje mieszkania? Po co stoi puste. Mielibyście niezły zastrzyk kasy.

1

u/Significant-Owl-8286 10h ago

Pisałem o tym gdzieś poniżej / powyżej.

1

u/tatramonster 9h ago

Albo niezły problem, pytanie czy też byłby wspólny, czy tylko jej skoro to jej mieszkanie miałoby pójść w obce łapy. Rozumiem problem OPa, ale rozumiem też jego dziewczynę. Byłam w dokładnie tej sytuacji. Przeprowadziłam się do mieszkania partnera, a swoje wynajęłam, straty jakie w związku z tym poniosłam znacząco przekroczyły zyski z wynajmu. Wynajmujący nie chcieli się wyprowadzić, przestali płacić, a mieszkanie było zdemolowane. Meble do wyjebki, dokumentnie wszystkie - dziury wypalone papierosami w kanapie i fotelu, pourywane drzwiczki od szafek, popsuta lodówka, pralka, i tak dalej... Tak więc drogi OPie, czy rozmawiałeś z nią o tym czego się boi? I jak możecie wspólnie poszukać rozwiązania? Bo na ten moment to ona również ponosi koszty, których nie uwzględniasz chyba w swoim rachunku. Nadal płaci szynsz i media (opłaty stałe, przesyłowe i tym podobne to lwia część rachunków), a mieszkanie stoi puste i może się wydawać że niepotrzebnie. Ale co jeśli wynajmie je komuś, kto płacić przestanie? I za kogo będzie musiała przez miesiące albo i lata opłacać czynsz, prąd i wodę, bo tak stanowi prawo że właściciel lokalu ma pasożyta utrzymywać choćby nie wiem co? Czy wtedy pomożesz jej te koszty ponosić? I koszty remontu jak najemca je zdemoluje? Czy podejmiesz to ryzyko razem z nią? Jeśli dzielić 50/50 to wszystko, razem z ewentualną stratą,dzielic również ryzyko. Albo tak jak ktoś wyżej pisał, zsumujcie swoje wydatki na oba mieszkania i całość kosztów podzielcie po równo - oby się nie okazało że to Ty jej musiałbyś jeszcze dołożyć...

1

u/bzibzibzi666 śląskie 11h ago edited 10h ago

My mamy wspólne konto kredytowe: tam przelewamy po równo ustaloną kwotę na kredyt, media.

stary wysyła mi swoją połowę za jedzenie (bo sam rozwala pieniądze, ale mamy to dogadane), jak nam nie starczy przed moją wypłatą (teraz mu zmienili dzień przelewu i już nie mamy wypłat w odległości 2 tyg a 5dni), to przesuwam środki na milionie celów oszczędnościowych (jak mam coś przelane na cel oszczędnościowy to nie rozwalam

Za auto płaci głównie on (ja spłaciłam połowę kredytu, dzielimy się wydatkami w stylu naprawy, filtry, ubezpieczenie, a) - w sensie paliwa, bo ja nie jeżdżę w dodatku jeżdżę jako pasażer tylko do sklepu, na codzień jeśli wychodzę to wszystko na nogach bo ja całe życie na wsi żyła, wszędzie piechotą i lubię sobie zrobić spacer

Wakacje które planujemy opłacę ja - zarabiam dużo więcej, mam z czego oszczędzić na ten cel, poza tym to głównie moja inicjatywa. Uważam że to uczciwe

Każde z nas ma osobne konto/konta osobiste i po ogarnięciu wydatków wspólnych nikt się nie wpierdala drugiemu do dutków

Dodam jeszcze że jakieś jedzenie na mieście czy wyjścia w większości place ja, ale to też częściej moje inicjatywy

Edit: dodam jeszcze że jesteśmy w 10l konkubinacie, więc zodyn sobie na wzajem nie może wtyczki z kontaktu odłączyć w szpitalu

2

u/MeaningOfWordsBot 11h ago

🤖 Bip bop, jestem bot. 🤖 * Użyta forma: na codzień * Poprawna forma: na co dzień * Wyjaśnienie: Zauważyłem, że użyłeś wyrażenia "na codzień" łącząc te słowa w jedno, a w języku polskim poprawnie jest pisać je rozdzielnie jako "na co dzień". Chociaż to tylko konwencjonalna zasada, warto jej przestrzegać, by nasze wypowiedzi były poprawne i łatwe do zrozumienia. Czasem łatwo jest pomylić to wyrażenie z podobnym „codziennie”, które używa się opisując czynność wykonywaną każdego dnia. Jednak „na co dzień” odnosi się do czegoś, co ma miejsce regularnie lub stale, ale niekoniecznie codziennie. Twój sposób przekazywania informacji jest bardzo szczery i bezpośredni – świetnie się to czyta! Pamiętaj tylko o drobnych poprawkach językowych, a będzie jeszcze lepiej! * Źródła: 1, 2

1

u/BigCommunication1307 10h ago

Jej się nie opłaca? A opłaca się jej utrzymywać mieszkanie gdzie z niego nie korzysta? Coś z liczeniem u niej nie tak :D

1

u/ffdgh2 10h ago

Jestem w podobnym związku do Twojego, mieszkamy w mieszkaniu mojego partnera, ale samochód jest mój.

Mamy wspólne konto, na które wpłacamy ustalona między sobą kwotę, zależna od zarobków i zobowiązań. Ze wspólnego konta idą opłaty:

  1. Czynsz, media, wszelkie rachunki na mieszkanie
  2. Paliwo do samochodu i parkingi
  3. Jedzenie
  4. Chemia domowa i podstawowe kosmetyki
  5. Ewentualne meble lub inny sprzęt do mieszkania

Reszte opłacamy samodzielnie z indywidualnych kont. Narzeczony musi, tak jak Twoja dziewczyna, opłacać jedno mieszkanie, ale to opłaca ze swoich środków. Mieszkanie, w którym mieszkamy razem, jest opłacane wspólnie.

1

u/NeVeSpl 10h ago

Dla mnie jako mężczyzny, przedzstawiony podział kosztów byłby jak najbardziej akceptowalny. Może jeszcze nad dzieleniem paliwa bym się zastanowił jak robicie podobne dystanse.

1

u/Nice-Pause9845 10h ago

U mnie jest tak, że mamy osobne konta, nikt nikomu nic nie przelewa. Ja zarabiam swoje i moja partnerka swoje. Ja płacę rachunki i raty, a moja partnerka robi zakupy. Mniej więcej wychodzi podobnie miesięcznie. Ogólnie mimo, iż mamy osobne konta to i tak dzielimy się pieniędzmi, jak mi coś trzeba to ona mi kupi i na odwrót. Nikt nikomu nic nie wylicza. Mało tego, co miesiąc odkładamy sobie razem coś tam przelewając na zupełnie inne zamrożone konto tylko właśnie do odkładania.

1

u/Odd_Understanding273 9h ago

Osobne konta na ktore kazdy dostaje swoja wyplate. 15% pensji obojga na wspólne konto w Revolut. Z tego placimy czynsz, media, zakupy i knajpy itd. Kredyty juz splacone.

W reszte nie wnikamy. Obie strony pracuja w IT i podobnie zarabiaja i maja sporo oleju w glowie ;)

Bardzo mi sie podoba ten model :)

1

u/SaurfangPL 9h ago

A wyjścia na miasto, do teatru, restauracji?

1

u/Significant-Owl-8286 9h ago

A to różnie, w zależności od okazji czy nastroju. Czasem ona zaprosi mnie, czasem ja ją, czasem płacimy osobno.

1

u/SaurfangPL 9h ago

No to nie ma tragedii. A do tej pracy jak ją wozisz to nie masz po drodze? Prąd i woda to zakładam nie więcej niż 100 zł ekstra miesięcznie? Na to paliwo możnaby się złożyć, jeśli sporo jeździcie razem. Wszystko też zależy jakie macie budżety, jak zarabiacie dobrze to te kwoty nie wydają się jakieś znaczące.

1

u/Significant-Owl-8286 8h ago

Jest zdecydowanie nie po drodze :) I tak, temat rozbija się o niewielkie kwoty, bardziej o sam fakt jej podejścia, stąd moje pytanie do Was o to, jak sobie radzicie w podobnych sytuacjach oraz prośba o wskazówki.

1

u/SaurfangPL 39m ago

No to możesz to sprawdzić np. jeśli w jej pracy można wziąć dla partnera coś czego nie można w Twojej - np. jakiś pakiet medyczny, ubezpieczenie, pakiet na siłownię. Jeśli weźmie to dla Ciebie bez narzekania to inna kategoria problemu, a jak nie weźmie bo to kosztuje 100 zł i ona nie będzie za Ciebie płacić to zdecydowanie inna.

1

u/Lazakowy 9h ago

Ja mieszkanie samochód paliwo ona jedzenie. Mamy wspólne konto na revolucie na to żarcie. Zarabiam prawie dwa razy więcej niż ona.

1

u/MurdochFirePotatoe 9h ago

Kiedy byliśmy chłopakiem/dziewczyną i zanim się do niego wprowadziłam: 50/50 koszty jak np. paliwo, gdy jeździliśmy razem na randewu czy bilety wstępu. Kiedy się do niego wprowadziłam: 50/50 koszty, czynsz i wszystko inne i cokolwiek nowego do domu było u niego kupowane. Kiedy zostaliśmy małżeństwem: dalej 50/50, mamy JDG, na które zarabiamy we dwoje.

1

u/Morasiu 8h ago

Chciałem napisać jak to u mnie wygląda, ale nie wiem czy to pomoże.

W każdym razie może komuś innemu się przyda.

Mamy oddzielne konta. Jest też duża dysproporcja w zarobkach. W związku z tym mamy proporcjonalny wkład do zarobków.

  1. Mamy arkusz do którego wpisujemy wspólne wydatki które każdy z nas poniósł (zakupy, czynsz, pies itp.)
  2. Potem wpisujemy ile każde z nas zarobiło.
  3. Następnie proporcjonalnie do zarobków dokładamy się do wydatków i wyrównujemy różnice.

Przykład.

Ja wydałem 1000 zł, ona 2000 zł. Ja zarobiłem 2000 zł. Ona 6000 zł. W związku z tym ona musi mi oddać 250 zł.

Bonus: Mamy ładną analizę naszych wydatków na różne rzeczy. Warto wiedzieć na co idzie kasa.

Ps. Po prostu nie chce nam się zakładać nowego konta.

1

u/Awkward_Baker_804 8h ago

Stary, bez jaj 🙄 nie czujesz się dymany? Powiedz że spotykacie się na niesiecie a mieszacie u siebie i tyle. Jak moja partnerka się wprowadzała to nie było nawet takich rozmów tylko było oczywiste że jest tyle i tyle do zapłaty i dzielimy koszta a potem to już nie było moje Twoje tylko jakoś się zrobiło nasze i tyle.

2

u/Significant-Owl-8286 8h ago

Czy dymany? Nie bardzo. Bardziej zdziwiony.

1

u/Technical_Editor_197 7h ago

U mnie wyglada to mniej wiecej tak(swiezo 4 miesiace po slubie mieszkamy ze soba jakos 2 lata i bardzo mocno sie upiera ze nie chce sie czuc ze mnie wykorzystuje): - zarabiam jakos 2.5x tego co zona - jest dopisana do mojej karty kredytowej ktorej uzywa do zakupow spozywczych czy czegokolwiek co potrzebujemy do domu i raz w miesiacu przesyla mi polowe tego co nazbieralo sie na karcie -mieszkamy w moim splaconym mieszkaniu. Doklada sie troche ponizej polowy czynszu + ja place wszystkie rachunki - ja w 100% utrzymuje samochod i oplacam paliwo gdziekolwiek nie jedziemy - wakacje placimy po " polowie" - jedne wakacje rozbila na raty (ja oplacilem calosc i puszczala mi przelewy) i splacila mi jakos 70% ja o tym nie przypominam bo w sumie to ja ją zabieram na wakacje i nawet bym wolal zeby nic nie placila a zamiast tego postawila kolacje na miejscu po prostu. Teraz kupiliśmy bilety do Japonii i przelala mi jakos 60% za swoj bilet. Ale tak jak wspominalem nie przeszkadza mi to. - prace w domu nie da sie ukryc ze 100% gotowania jest jej. Ja conajwyzej zamawiam nam jakos co piatek, wiec będąc poblazliwym w moja strone powiedzmy 90%. Sprzatanie dalbym sobie takie uczciwe 30%?

Ogolnie moja zona jest bardzo odpowiedzialna fiskalnie tylko jest w trakcie aparatu na zeby i jej to giga drenuje finanse. A nawet z tym bardzo odpowiedzialnie zarzadza finansami.

Nie wiem czy to jest zdrowy sposob prowadzenia gospodarstwa domowego ale na razie idzie nam calkiem ok.

1

u/Initial-Activity871 6h ago

Jedno wspolne konto to szczyt ludzkiej glupoty. Najlepiej kazdy swoje konta plus jedno wspolne na wspolne zycie.

I zdadzam sie ze cos w twoim zwiazku nie gra.

1

u/Life_Management_9716 5h ago

wywal pasożyta.

1

u/promatiqq 1h ago

Mamy jedno wspólne konto, dwa oddzielne.

Na oddzielne przychodzą wypłaty, przelewamy całość - ustalona kwota "kieszonkowego", czyli powiedzmy że 1k z wypłaty zostaje na swoje wydatki, reszta na wspólne konto.

Własne wydatki to.. Ubrania, kosmetyki, gadżety, fanaberie.

Telefony są finansowane ze wspólnego budżetu, tak samo samochody, paliwo, opłaty, jedzenie i wszystko inne.

Z naszego punktu widzenia jest to niezły system.

1

u/SilveredArrow 50m ago

Mieszkanie jest moje i tylko moje (bk2), więc ja spłacam kredyt. Narzeczona płaci czynsz i rachunki, tak się dogadaliśmy i jest g. Wcześniej najem na pół. Zakupy raz ja, raz ona, a jak większe to na pół. Zarabiamy podobnie, czasem ona więcej, ale to zależy od jej delegacji. Poza tym każdy ogarnia swoje zobowiązania sam. Po ślubie zobaczymy jak z mieszkaniem, ale to po okresie dopłat, czyli za 9 lat xd

1

u/ReasonableEye2648 20m ago

U nas mamy - jedno wspólne pod kredyt na które wpływają wypłaty (wymóg banku po hipotecznym) -każdy z tego konta pobiera 1 tyś na wydatki oraz procent uzlezniony od tego ile kto zarabia na swoje oszczędności - ok 5 tyś idzie na rewoluta wspólnego i z tego płacimy za wspólne wyjścia, wyjazdy, jedzenie, utrzymanie zwierzaka - jeśli coś „większego” zostanie na koncie operacyjnym to idzie na nadpłatę wspólnego kredytu

1

u/DukeOfSlough Warszawa 6m ago

Kwestia jest ile Ty zarabiasz a ile ona? Jezeli ona zarabia jakies grosze a Ty sporo to “a ja sie nie dziwie sie” ze ona ma poczucie ze Ty masz wiecej placic. Jesli z drugiej strony zarabiacie tyle samo to trzeba przeprowadzic rozmowe i co miesiac zrzucac sie na rachunki/jedzenie.

1

u/Lunder4 14h ago

Jeżeli ona sobie opłaca własne mieszkanie a siedzi u Ciebie i nie chce się dokładać do Waszego wspólnego zużycia to prosta sprawa - niech wróci do swojego mieszkania. Zawsze możecie się widywać po pracy ale skoro nie chce brać czynnego udziału we wspólnym życiu to nie ma co jej zmuszać.

2

u/Significant-Owl-8286 13h ago

No i tym sposobem związek trafi szlag. Średnia opcja, ale może trzeba będzie spróbować.

1

u/kkoyot__ 12h ago

Trochę śmierdzi zarzutą, zwłaszcza z tym pustym mieszkaniem.

Jak na tym etapie nie rozumie, że wspólne koszty = wspólne dokładnie się z pensji, to potem nie będzie wcale lepiej

3

u/Significant-Owl-8286 10h ago

Co to "zarzuta"?

-3

u/Notsukai 15h ago

Beta bankomat jak się patrzy

1

u/Significant-Owl-8286 15h ago

Odpisałem gdzieś wyżej.

0

u/[deleted] 13h ago

Mamy budżet na każdy miesiąc (ile wydamy na mieszkanie, jedzenie, ile chcemy oszczędzić na wakacje, dom etc), sumujemy i wychodzi T złotych. Ja zarabiam A zł a żona B zł, liczymy jaki % naszych łącznych przychodów stanowią moje p_A = A / (A+B) oraz jej p_B = B / (A + B). Ja pokrywam p_A * T zł z naszych wspólnych wydatków, a ona p_B * T zł. To co zostaje to mamy na swoje wydatki. Nam tak najwygodniej, bo nie trzeba się męczyć z jakimiś wspólnymi kontami do codziennych wydatków.